Trzecia wygrana Linette w deblu, jest półfinał w Miami
Pożegnanie Magdy Linette z rywalizacją w singlu na Florydzie było bolesne, szczególnie w pierwszym secie nie mogła nawiązać rywalizacji z Jessiką Pegulą. Polka pokazała jednak to, za co cenią ją kibice: że potrafi się podźwignąć i wygrać z własnymi słabościami.
Meczu z Pegulą uratować się nie udało, za to jej walka w drugim secie rokowała nieźle przed ćwierćfinałem w deblu. Zwłaszcza że z Bernardą Perą rozumieją się bardzo dobrze, co pokazały wygrywając dwa poprzednie pojedynki w Miami i docierając do właśnie ćwierćfinału.
We wtorkowy wieczór przeciwko nim stanęły pogromczynie faworytek – Irina-Camelia Begu i Anhelina Kalinina. Po niezłym wejściu w pierwszego seta Polka i Amerykanka utrzymały presję na rywalkach i przełamały je w czwartym gemie, wychodząc na prowadzenie 4:1. Rumuńsko-ukraińska para zdołała część strat odrobić, ale set zakończył się pewnym wciąż wynikiem 6:3.
W drugim secie przewaga była w głowach, nogach i rakietach rywalek, które zgarnęły trzy pierwsze gemy, drugiego z nich wyrywając po walce, przy zagrywce polsko-amerykańskiej pary. Na szczęście właśnie w takich sytuacjach – po własnym błędzie – Magda Linette wchodzi w tryb walki i wraca na właściwe tory.
Z 0:3 zrobiło się 3:3, a Begu i Kalinina mogły zapomnieć o przewadze z pierwszych gemów. Zaczęła się rywalizacja cios za cios, a to zwiastowało rozstrzygnięcie seta i – jak się później okazało – meczu w tie-breaku. Ten, podobnie jak cały set, zaczął się od zbyt łatwego budowania przewagi przez rywalki. Na szczęście później seryjnie punktowały Linette i Pera i po emocjonującej końcówce zanotowały wygraną 6:3, 7:6(5).
Teraz przed Polką i Amerykanką teraz mecz półfinałowy 30 marca, w którym wystąpią przeciwko parze Fernandez-Townsend.