Trzy gole w doliczonym czasie i Lech wygrywa z Jagiellonią
W sobotę 12 listopada Lech Poznań po raz 50. mierzył się Jegiellonią Białystok. Jubileusz wymagał uczczenia tym bardziej, że zawodnicy Kolejorza nie wywieźli z Białegostoku kompletu punktów aż od 2013 roku. A że chcą gonić ligową czołówkę, zależało im na dobrym zamknięciu rozgrywek w 2022 roku. Jaga ma się znacznie gorzej, w tym sezonie nie udaje się zostać na dłużej w górnej części tabeli. Tym lepiej byłoby wygrać i nadrobić nieco, a przy okazji nie musieć liczyć punktów dzielących klub od strefy spadkowej.
Pierwsze minuty rozgrywanego przy 10 tysiącach kibiców spotkania nie wyglądały najlepiej dla żadnej ze stron. Lech na pierwszą przyzwoitą okazję kazał czekać aż pół godziny, ale strzał Skórasia z dystansu trudno nazwać groźnym dla doświadczonego Alomerovicia.
Jaga wystawiła swoich kibiców na jeszcze większą próbę, bo dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Imaz z daleka posłał piłkę w pole karne, a główkujący Skrzypczak skierował ją pod dalszy słupek bramki Bednarka.
Zanim jednak gospodarze zdołali nacieszyć się golem do szatni, w piątej minucie doliczonego czasu głupia strata pod swoim polem karnym stworzyła zagrożenie dla Jagiellonii. Przez chwilę zawodnicy Lecha sondowali, jak najlepiej skorzystać z okazji aż w końcu Murawski posłał futbolówkę na głowę Ishaka, a Szwed po ręce Alomerovicia zdobył gola.
Po zmianie stron ofensywnie grał już tylko Lech, który co kilka minut próbował zdobyć przewagę bramkową. Alomerović spisywał się bardzo solidnie, choć zawodnicy poznańskiego klubu chwilami pomagali mu nie najlepszym wykończeniem.
Na kolejnego gola cały Stadion Miejski musiał czekać aż do doliczonego czasu gry. W 93. minucie szybka akcja lewym skrzydłem zawiodła lechitów w pole karne, a tam – przy odrobinie szczęścia – Ishak wyłożył Szymczakowi i ten zdobył bramkę na 2:1.
To pobudziło gospodarzy do walki o uratowanie jednego punktu, w efekcie czego Cernych w 100. minucie oddał najlepszy strzał Jagi w drugiej połowie. Niestety, piłka po słupku nie weszła do bramki. Brakło niewiele. Po porażce Jagiellonia spada na 13. miejsce w tabeli, a Lech wspina się na piąte.
PS: Dlaczego sędzia przedłużył mecz w sumie o ponad 15 minut? Ponieważ kibice raz po raz odpalali pirotechnikę, która drastycznie ograniczała widoczność. Na Stadionie Miejskim doszło również do niewielkiego pożaru nagłośnienia umieszczonego pod dachem.