W rodzinnym mieście Messiego rośnie ekscytacja przed finałem mundialu
Około 300 kilometrów na północ od Buenos Aires, na zachodnim brzegu potężnej rzeki Parana, znajduje się miejsce, w którym Messi pierwszy raz kopał piłkę. Kibice mogą podziwiać jego wizerunek praktycznie wszędzie, gdyż zdobi ściany wielu budynków.
W pobliskim mieście Serodino ogromna koszulka Messiego z numerem 10 o wymiarach 12 na 18 metrów powiewa w powietrzu nad ulicami, wywieszona w hołdzie Argentynie, która w niedzielę w Katarze zmierzy się z Francją.
"Przyprawia mnie to o gęsią skórkę" – powiedział Juan Pio Drovetta, burmistrz Serodino, dodając, że "La Scaloneta" – jak nazywa się zespół w hołdzie dla trenera Lionela Scaloniego – zaciekle walczyła o zwycięstwo.
"Za tym kryje się praca, serce, pięści, krew" – powiedział.
Niedzielny mecz będzie drugim finałem mistrzostw świata dla Messiego. W 2014 roku w Brazylii Albicelestes z nim w składzie w najważniejszym meczu przegrali 0:1 z Niemcami.
"Wygramy, na pewno. Dlatego, że ci faceci są na to gotowi i ze względu na sposób, w jaki nawzajem się traktują" - powiedział Juan Ibanez Moroni, ojciec ośmioletniego Pedro Ibaneza, który gra w młodzieżowej drużynie Newell's Old Boys, dawnym klubie Messiego.
"Oprócz tego, że zrobią to dla Argentyny, zrobią to także dla niego (Messiego - red.). On tego potrzebuje i ostatecznie ustanowi wszystkie rekordy" - przewiduje Ibanez.
W Rosario panuje niemal szaleństwo na punkcie Messiego. "Z innej galaktyki i z mojego sąsiedztwa" – głosi jeden z ogromnych murali, namalowany w pobliżu domu, w którym urodził się Messi.
"Był super zabawnym i szczerym dzieckiem, jego życie było ponad wszystko zabawą w piłkę nożną, zabawą ze wszystkimi chłopcami" – powiedziała Alejandra Ferreyra, pokazując zdjęcia swojej matki i córki z nastoletnim Messim.
"Prawdą jest, że zasługuje na to, co najlepsze w życiu, ponieważ jest pięknym małym człowiekiem, jest urodzonym liderem i uszczęśliwi nas wszystkich. Już jesteśmy mistrzami".