Windass bezlitośnie oskubał Sroki z piór w Sheffield
Nie tylko awans Blackpool z przytupem, nie tylko filmowy scenariusz Wrexham AFC – w sobotę niespodziankę sprawiło również Sheffield Wednesday, które nie dało szans Newcastle United. Jeszcze kilka lat temu spotkanie tych drużyn byłoby po prostu meczem Championship, jednak dziś dzieli je różnica klas, nie tylko rozgrywkowych. Newcastle ma wciąż (choćby teoretyczne) szanse na mistrzostwo Anglii, tymczasem Wednesday nie jest nawet na czele trzeciej ligi.
Ale nawet w League One nie można robić takich błędów w defensywie, jakie dziś zaoferowały Sroki w pojedynku Pucharu Angliiw pojedynku Pucharu Anglii. Już we wczesnych minutach Josh Windass i Liam Palmer wysłali wyżej sytuowanym przeciwnikom sygnały ostrzegawcze. W odpowiedzi Alexander Isak groził bramce gospodarzy z Hillsborough, jednak dzięki czujności Camerona Dawsona do przerwy bramek nie oglądaliśmy.
W 51. minucie Sven Botman był bliski wyprowadzenia gości na prowadzenie, jednak nie trafił w bramkę. Kilkadziesiąt sekund później dalsze zrewanżował się Josh Windass, który przejął piłkę i doprowadził trybuny do euforii swoim golem.
Tuż potem Sroki chciały się zrewanżować, jednak Andersona zatrzymał dobrze dysponowany Dawson. Bramkarz Wednesday miał naprawdę intensywny dzień, ponieważ – niezależnie od stanu meczu – Newcastle strzelało od początku do końca, w sumie ponad 20 razy. Jego postawa doskonale łączyła się z sukcesami ofensywy, która kwadrans po pierwszej bramce ponownie zanotowała trafienie. Tym razem Windassowi asystował Michael Smith.
I choć prowadzili 2:0, to gospodarze musieli odpierać prawdziwe szturmy Newcastle. Pierwotny zamysł dania kilku zawodnikom odpoczynku był już nieaktualny – na boisko wbiegli Guimarães, Trippier czy Almirón. Ten pierwszy po zaledwie kilku minutach gry dał bramkę kontaktową.
Miejscowi mieli posiadanie piłki poniżej 25 procent, a jednak wcale nie zamierzali się tylko kurczowo bronić. Ba, Windass był bliski hat-tricka, ale jego strzał trafił w poprzeczkę na kwadrans przed końcem. Dwie minuty później swoją szansę zmarnował Michael Smith, a ostatnia wielka okazja należała do Chrisa Wooda z Newcastle. On jednak posłał piłkę wysoko nad bramką w 82. minucie.
Nie pomogły minuty doliczonego czasu gry, zespół z League One odprawił rywala z Premier League. To dopiero drugi raz na 19 przypadków w ich pucharowej historii, kiedy dokonali tej sztuki. Dobrze, że w Newcastle celują w europejskie puchary, bo na krajowy już nie mają szans. A Sowy z Sheffield maszerują dalej!