Bewley żużlowym królem Cardiff, Zmarzlik z najsłabszym wynkiem ostatnich lat
W finale Bewley pokonał rodaka Roberta Lamberta, Szweda Fredrika Lindgrena i Dominika Kuberę. Polak po raz trzeci w tym sezonie jechał w finale i po raz trzeci nie udało mu się stanąć na podium.
Zmarzlik od początku niezbyt dobrze radził sobie na torze w Cardiff - w swoim pierwszym wyścigu był ostatni, w kolejnym zajął drugie miejsce, trzeci wprawdzie wygrał, ale dwa ostatnie ukończył na trzeciej pozycji i łącznie zdobył siedem punktów, co okazało się zbyt małym dorobkiem, aby awansować do półfinału.
Zmarzlik w tym sezonie we wszystkich sześciu eliminacjach GP był w finale, chociaż wygrać udało mu się tylko raz - 15 czerwca w szwedzkiej Malilli. W półfinale zabrakło go po raz pierwszy od 2019 roku, nie licząc ubiegłorocznego turnieju w duńskim Vojens, z którego został wykluczony za użycie nieregulaminowego kombinezonu w kwalifikacjach. Mimo słabszego występu i tak zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji mistrzostw. Nad drugim Lambertem ma 21 punktów przewagi.
Po rundzie zasadniczej dosyć długo ustalano kolejność na miejscach 6-9, bowiem czterech zawodników miało po dziewięć punktów i taki sam bilans miejsc w poszczególnych wyścigach. Ostatecznie sędziowie uznali, że do półfinału nie awansuje Maciej Janowski, a decydujące okazało się miejsce w światowym rankingu. Startujący z listy rezerwowych w miejsce kontuzjowanego Australijczyka Jasona Doyle'a indywidualny mistrz kraju ostatecznie został sklasyfikowany na dziewiątej pozycji.
W tej sytuacji z trójki Polaków jedynie Kubera awansował do czołowej ósemki, z dorobkiem 10 punktów. W półfinale przegrał tylko z Bewleyem i zapewnił sobie miejsce w decydującym wyścigu. W nim nie odegrał już żadnej roli i od startu do mety jechał na ostatniej pozycji.
W Cardiff najlepiej czuł się Bewley, który wygrał czwarty turniej GP w karierze. Był tu najlepszy także dwa lata temu. Brytyjczyk wywiózł z Walii komplet punktów, bowiem był najszybszy również w piątkowym, dodatkowo punktowanym sprincie. Powtórzył tym samym sukces z Warszawy, gdzie po raz pierwszy rywalizowano w takiej formule.
Najgorzej z biało-czerwonych w sobotę zaprezentował się Szymon Woźniak, który w pięciu wyścigach zdobył tylko trzy punkty i zajął ostatnie miejsce. Kolejny turniej GP odbędzie się 31 sierpnia we Wrocławiu.