Zaczynamy US Open, czyli wielkie show w Nowym Jorku
Turniej w Nowym Jorku, który tradycyjnie rozpoczyna się w ostatni poniedziałek sierpnia i potrwa do drugiej niedzieli września, kończy tegoroczny cykl Wielkiego Szlema, który - biorąc pod uwagę częstszą niż w poprzednich latach zmianę nawierzchni - w tym roku był nieco osobliwy z uwagi na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Do "miasta, które nigdy nie śpi" przyjechały niemal wszystkie największe gwiazdy tenisa. Po raz kolejny pojawił się 37-letni Serb Djokovic, który poluje na 25., rekordowy wielkoszlemowy triumf. Są też młodsi, o odpowiednio 14 i 16 lat, Włoch Jannik Sinner, będący ostatnio pod lupą ze względu na dopingowe turbulencje, oraz Hiszpan Alcaraz. Wśród kobiet w gronie 128 singlistek nie zabraknie najlepszej w rankingu światowym Świątek, a także próbującej deptać jej po piętach Białorusinki Aryny Sabalenki. O jak najlepszy wynik powalczą też 34-letnia Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki i wciąż szukająca wysokiej formy Japonka Naomi Osaka.
Z gry na Flushing Meadows kontuzje wyeliminowały natomiast m.in. Hiszpana Rafaela Nadala, Tunezyjkę Ons Jabeur i Czeszkę Marketę Vondrousovą.
Amerykanie, rzecz jasna oprócz przyglądania się poczynaniom ścigającego tenisową historię Djokovicia, będą wspierać całą plejadę swoich zawodniczek i zawodników.
W pierwszej rundzie przed własną publicznością zaprezentuje się w sumie 17 tenisistów i aż 21 tenisistek, z czego największymi nadziejami na końcowy triumf są: ubiegłoroczna nastoletnia triumfatorka Coco Gauff i Jessica Pegula, która ostatnio najpierw wygrała Canada Open, a potem w finale w Cincinnati uległa Sabalence.
Gauff, dzięki zwycięstwie w Nowym Jorku w 2023, stała się szalenie rozpoznawalna, popularna i to właśnie jej przypadł w udziale zaszczyt trzymania flagi podczas otwarcia paryskich igrzysk. Niedawno otrzymała także propozycję od firmy General Mills produkującej szalenie popularne za oceanem płatki śniadaniowe, aby być tymczasową twarzą ich linii "Śniadanie Mistrzów". W związku z tym miliony młodych Amerykanów i Amerykanek mogą teraz każdego ranka sięgnąć na półkę po pudełko z płatkami, opatrzone zdjęciem uradowanej Coco.
Dla kilku miejscowych zawodniczek tegoroczny turniej będzie praktycznie pożegnaniem z zawodowym tenisem. O swojej decyzji dotyczącej odłożenia rakiety na bok pod koniec 2024 roku poinformowała już m.in. Danielle Collins. 30-latka, która obecnie jest 11. w rankingu WTA, od lat zmaga się z chronicznym zapaleniem stawów. Na podobny ruch zdecydowała się rok starsza Shelby Rogers, z tą tylko różnicą, że tenisistka, którą prowadził m.in. Piotr Sierzputowski, powie "pas" już po US Open. Być może na okolicznościowe podziękowania przyjdzie czas już po meczu 1. rundy, bowiem zmierzy się w nim - na Arthur Ashe Stadium - z rozstawioną z "szóstką" Pegulą...
Podobnie jak Amerykanki postąpi też Austriak Dominic Thiem, który w 2020 niespodziewanie zgarnął z nowojorskich kortów całą pulę, ale później kłopoty z nadgarstkiem nie pozwoliły mu wrócić do najwyższej formy.
Oprócz jak zwykle ciekawej rywalizacji sportowej organizatorzy liczą także, że turniej ponownie przyciągnie na obiekty Billy Jean King National Tennis Center rekordową publiczność. Już rok temu ogólna liczba widzów wyniosła 799 402, ale po tym, jak frekwencja podczas siedmiodniowych zmagań zakończonego niedawno turnieju w Cincinnati wyniosła ponad historyczne 200 tys., w "Wielkim Jabłku" są apetyty na przekroczenie bariery 800 tysięcy.
Dla wszystkich fanów tenisa przygotowanych zostało mnóstwo atrakcji, dzięki czemu 200-dolarowa opłata za jednorazowy wstęp typu Grounds Pass (dostęp do wszystkich 19 kortów i trzech stadionów głównych, o ile te ostatnie nie będą zapełnione) na pojedynczą sesję 1. rundy nie wydaje się aż tak wygórowana.
Oprócz starć tenisowych kibice będą mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z ważącym 4,5 kg i mierzącym prawie pół metra trofeum, które od wielu lat przygotowywane jest przez firmę jubilerską Tiffany & Co., podziwiać cztery ustawione na głównym placu rzeźby autorstwa międzynarodowych artystów (dzięki współpracy z galerią The Armory Show) czy zadbać o podniebienie w 70 stoiskach, 78 wózkach gastronomicznych i siedmiu restauracjach, w tym słynnej, serwującej owoce morza Aces, gdzie o menu zadbają Ed Brown (chef z gwiazdkami Michelina), znany z programu Iron Chef Masaharu Morimoto i inny utytułowany kucharz Kwame Onawuachi.
Dorośli będą mogli też np. skosztować znanego w Nowym Jorku drinka Honey Deuce, który kosztuje 23 dolary i zawiera: wódkę, lemoniadę, likier malinowy, sok z cytryny i dwa spadziowe melony przypominające piłki do tenisa. Dzieci natomiast będą mogły powalczyć w Advantage Arena, czyli 13 pomieszczeniach z popularnymi wirtualnymi grami multimedialnymi, także dotyczącymi tenisa.
Nowością będzie także tzw. Finals Fan Fest - wszyscy, dla których zabraknie miejsc na stadionie im. Arthura Ashe'a podczas gier finałowych, będą mogli śledzić zmagania na telebimach zamontowanych na Louis Armstrong Stadium oraz na placu przy fontannie. Po zaplanowanym na sobotę 7 września finale kobiet na "Armstrongu" odbędzie się także pierwsze w historii US Open Afterparty, którego główną atrakcją będzie koncert szwedzkiego zespołu tworzącego muzykę elektroniczną Galantis.
Na razie rekord frekwencji poprawiono na Kids' Day, który tradycyjnie odbył się w sobotę. W godzinach 9.30-13 otwarto i udostępniono dzieciom 12 kortów, na których odbywały się koncerty, turnieje, treningi i gry pokazowe. I tak ponad 47-tysięczna widownia mogła zobaczyć Alcaraza wykonującego rzuty wolne ogromną piłką do tenisa i celebrującego trafienia w stylu Cristiano Ronaldo, a złota medalistka igrzysk w Paryżu Qinwen Zheng trafiła piłeczką do tenisa z najwyższej trybuny do ustawionego na korcie basenu. Podczas spotkań z publicznością Sabalenka wykonała taniec w latynoskich rytmach, a Djokovic chwalił się swoim olimpijskim medalem z najcenniejszego kruszcu. Nic dziwnego, że do domu dzieci wróciły uradowane i bogatsze o autografy, wyjątkowy komiks Marvela z tenisistami w roli superbohaterów oraz... darmową rakietę do tenisa.
Największe gwiazdy tenisa zajęte były także w tygodniu poprzedzającym rywalizację w turnieju głównym. Djokovic uczestniczył w imprezie zorganizowanej przez firmę Asics i miał sesję fotograficzną na dachu wieżowca podczas przyjęcia Lacoste. Na Times Square można było zobaczyć twarz Huberta Hurkacza, który wraz z Ons Jabeur zamykał w tygodniu sesję amerykańskiego indeksu giełdowego NASDAQ. Ludzie z WTA zadbali także o to, aby Iga Świątek - która jako pierwsza wywalczyła awans do WTA Finals - otrzymała gratulacje od osób, które zna i podziwia: Courtney Cox z serialu "Przyjaciele", słynnej narciarki alpejskiej Lindsey Vonn oraz autora popularnych książek Kena Folleta.
Jak co roku US Open będzie także aspirował do grona światowych imprez najbardziej przyjaznych środowisku. I tak koszulki polo, w które obrane będą osoby do podawania piłek, zostały uszyte z nitki wytworzonej z plastikowych butelek, a trzy miliony papierowych chusteczek używanych w gastronomii wykonane jest z produktów recyclingu. Pudełko na piłki tym razem będzie zawierać cztery piłeczki zamiast tradycyjnych opakowań z trzema i nie będzie na nim żadnych naklejek. Na Louis Armstrong Stadium zużyje się 40 procent mniej wody i 30 proc. mniej energii elektrycznej niż innych tego typu obiektach. Szacuje się, że ponad 100 ton resztek jedzenia będzie - w wyniku procesu beztlenowego trawienia - zamienione na energię odnawialną. Zbierane i przetwarzane będą nawet blaszane wieczka od opakowań na piłki.
Nie tylko organizatorzy z USTA dbają o środowisko i swoje dobre imię. Z dobroczynnymi inicjatywami ruszają także sportowcy. Kilkoro z nich zadeklarowało, że dwa procent z ich gaż zostanie przekazane na cel pomocy wsparcia dla zwierząt, które doświadczyły przemocy. W tym gronie znaleźli się m.in. najlepszy obecnie deblista świata Wesley Koolhof, nowozelandzki specjalista od gry deblowej Marcus Daniell oraz najlepsza para kobieca US Open 2023 Erin Routliffe i mająca polskie pochodzenie Kanadyjka Gaby Dabrowski.
Skoro o gażach mowa to cała pula nagród pieniężnych wynosi rekordowe 75 milionów dolarów. Jest to najwyższa kwota w historii tenisa i 15 procent więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem. Nikt nie płaci lepiej niż Nowy Jork, bo tegoroczna pula na Wimbledonie wyniosła 64 mln, a w Australian Open i French Open - 58 mln. Zwycięzcy gry pojedynczej podniosą z kortu po 3,6 mln USD. Jest to dokładnie milion więcej niż w 2022, kiedy historyczny triumf w Nowym Jorku odniosła Świątek.