Śląsk odwraca losy meczu z ŁKS-em. Raków przegrywa w Lubinie, a Jagiellonia w Mielcu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Śląsk odwraca losy meczu z ŁKS-em. Raków przegrywa w Lubinie, a Jagiellonia w Mielcu

Zaktualizowany
Śląsk odrabia straty i wygrywa z ŁKS-em, gol i czerwień Matsenki. Zagłębie gra z Rakowem
Śląsk odrabia straty i wygrywa z ŁKS-em, gol i czerwień Matsenki. Zagłębie gra z RakowemŚląsk Wrocław
W sobotnich meczach tej kolejki ŁKS Łódź uległ Śląskowi Wrocław 1:2, a Zagłębie Lubin pokonało ekipę mistrza Polski. W ostatnim spotkaniu tego dnia Stal Mielec wygrała zz liderem tabeli, Jagiellonią Białystok.

Stal Mielec - Jagiellonia Białystok (3:2)

Goście, którzy są coraz bliżej zdobycia mistrzostwa Polski, od pierwszych minut spotkania rozgrywanego w Mielcu ruszyli do zdecydowanych ataków, co zapewniło im szybkie objęcie prowadzenia. Już w 12. minucie meczu po małym zamieszaniu w polu karnym Mateusza Kochalskiego pokonał Nene. Po chwili po strzale Jesusa Imaza bramkarza gospodarzy uratowała poprzeczka. Drużyna trenera Adriana Siemieńca wciąż miała sporą przewagę, ale nie potrafiła jej wykorzystać, za to sama straciła gola. Po dokładnym dośrodkowaniu z prawej strony do siatki uderzeniem głową trafił Ilya Shkurin, doprowadzając do remisu.

Druga połowa rozpoczęła się od pudła Dominika Marczuka, który z bliskiej odległości posłał futbolówkę obok słupka. Co więcej, w 48. minucie to goście zdobyli drugą bramkę. Tym razem najwyżej w szesnastce gości wyskoczył Mateusz Matras i również celną główką umieścił piłkę w siatce. W 56. minucie było już 3:1 dla zespołu Kamila Kieresia. Na mocny strzał ze skraju pola karnego zdecydował się Łukasz Gerstenstein. Zlatan Alomerović "na raty" złapał piłkę, ale po analizie VAR okazało się, że ta przekroczyła linię całym obwodem. Prowadzenie wkrótce mógł podwyższyć jeszcze Piotr Wlazło, jednak jego potężne uderzenie trafiło w poprzeczkę. 

W 75. minucie Duma Podlasia zdobyła gola kontaktowego, kiedy to Afimico Pululu wykorzystał podanie Michala Sacka. Goście walczyli o korzystniejszy wynik, ale Stal umiejętnie broniła się do samego końca, co zakończyło się kolejnym sensacyjnym wynikiem tej kolejki.

Zagłębie Lubin - Raków Częstochowa (2:0)

Na tym etapie rozgrywek to drużyna gości bardziej potrzebowała punktów, gdyż wciąż walczy o udział w europejskich pucharach. Zespół gospodarzy jest już niemal pewny spokojnego utrzymania, a dystans do czołówki jest zbyt duży. Scenariusz spotkania był zatem łatwy do przewidzenia. Podopieczni Dawida Szwargi od pierwszych minut starcia rzucili się do ataku, wynikiem tego były dwie niemal bliźniacze sytuacje Ante Crnaca i Erika Otieno. W obu przypadkach gracze oddawali płaski strzał z prawej strony pola karnego i obaj zrobili to minimalnie niecelnie. Miedziowi również szukali swoich szans, głównie po kontratakach, a w odpowiedzi po drugiej stronie boiska groźnie strzelał były zawodnik Medalików, Mateusz Wdowiak.

Mimo przewagi to goście stracili bramkę jeszcze przed przerwą. Precyzyjne podanie od Tomasza Makowskiego wykorzystał bowiem Kacper Chodyna, który pokazał rywalom, jak powinno się wykańczać podobne sytuacje. Wydaje się jednak, że Vladan Kovacević mógł zachować się nieco lepiej, gdyż piłka wpadła do siatki tuż przy jego "bliższym" słupku.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od kolejnej świetnej okazji Wdowiaka, ale i tym razem jego uderzenie głową przeleciało obok słupka. Zawodnicy Waldemara Fornalika grali swobodniej, a rywalom coraz trudniej było przebić się przez ich defensywę. Szkoleniowiec Rakowa postanowił posłać na murawę gwiazdę zespołu, Iviego Lopeza, który wraca do gry po wielomiesięcznej kontuzji. W 82. minucie gości mógł pogrążyć Dawid Kurminowski, ale autor hat-tricka w poprzedniej kolejce przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Co jednak nie udało się napastnikowi, z pełną gracją wykonał Juan Munoz, który zdobył drugą bramkę dla gości efektowną podcinką. Warto dodać, że Hiszpan wszedł na boisko dwie minuty wcześniej, zmieniając właśnie Kurminowskiego. Mimo dominacji w samej końcówce Raków nie potrafił trafić do siatki i kolejna strata punktów mistrza Polski stała się faktem.

ŁKS Łódź - Śląsk Wrocław (1:2)

Obie drużyny nie imponują w ostatnim czasie skutecznością, a spotkanie w Łodzi również rozpoczęło się od dwóch niecelnych strzałów. Najpierw bramkarza gości mocnym uderzeniem próbował pokonać Dani Ramirez, chwilę później po drugiej stronie boiska po świetnym podaniu Erika Exposito pomylił się Petr Schwarz. Obaj posłali piłkę wysoko nad bramką, podobnie jak w jednej z kolejnych akcji Michał Mokrzycki. Drużyna Jacka Magiery znana jest ze swojego stylu prezentowanego w tym sezonie, ale mimo wszystko sporym zaskoczeniem mógł być fakt, że po upływie pół godziny gry gospodarze mieli przewagę posiadania piłki na poziomie 74%. W zespole rywali aktywnością wykazywał się przede wszystkim kapitan oraz Yegor Matsenko, ale im oraz kolegom wyraźnie brakowało precyzji przy wykończeniu akcji. W 37. minucie wydawało się, że po szybko wyprowadzonym kontrataku Matias Nahuel otworzył wynik spotkania. Sędzia Karol Arys podszedł jednak do monitora i anulował trafienie ze względu na faul Łukasza Bejgera na Kamilu Dankowskim.

Druga połowa rozpoczęła się od bramki dla podopiecznych Marcina Matysiaka. Arbiter podyktował rzut karny po zagraniu ręką Simeona Petrova, podtrzymał swoją decyzję po obejrzeniu powtórki przy pomocy VAR. Jedenastkę na gola zamienił Ramirez, choć Rafał Leszczyński był blisko obrony jego uderzenia.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Po stracie bramki zespół WKS rozpoczął huraganowe ataki, co chwilę siejąc popłoch w szeregach defensywy rywali. Ta prawdziwa nawałnica szybko przyniosła efekty. Najpierw w 71. minucie po rzucie rożnym uderzeniem głową Alexandra Bobka pokonał Matsenko, a dosłownie pięć minut później prowadzenie WKS-wi zapewnił Piotr Samiec-Talar. Dla Ukraińca był to słodko-gorzki występ, gdyż w 82. minucie osłabił swoją drużynę, kiedy po kolejnym faulu zobaczył drugą żółtą kartkę. Mimo wszystko osłabiony Śląsk utrzymał prowadzenie i przesunął się na drugie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy.